Świat

Nowy Rok po staropolsku

today31/12/2022 21 1

Tło
share close

Tysiące ludzi na całym świecie trwa właśnie w oczekiwaniu na Nowy Rok. Zbierają się w gronie rodzinnym, albo spotykają się wśród przyjaciół, by wspominać Stary Rok i dzielić się życzeniami na następny. Jak wyglądał ten dzień w staropolskim zwyczaju?

 

W oczekiwaniu na nowy rok
Foto: Pixabay

Sposób obchodów noworocznych różni się w zależności od kraju. Jednak oczekiwanie na Nowy Rok, a także odliczanie do wspólnego świętowania jego nadejścia, jest powszechną praktyką.

Otwieranie butelki szampana o północy z 31 grudnia na 1 stycznia następnego roku to najczęściej spotykana tradycja. Właśnie wtedy, wszędzie na świecie zerwie się ostatnią kartkę z kalendarza. Nowy Rok jest uznawany jako międzynarodowe święto przypadające 1 stycznia każdego roku (w kalendarzu gregoriańskim). Zwyczaj ten, obowiązuje niemal w każdym kraju. W Polsce jest to dzień wolny od pracy. Dzień poprzedzający Nowy Rok nosi w polskiej tradycji miano sylwestra od imienia świętego, który wspominany jest w tym dniu w liturgii w Kościele rzymskokatolickim − papież Sylwester I.


Nowy Rok i staropolskie zwyczaje

Wśród wielu typowo noworocznych zwrotów związanych ze składaniem życzeń często pojawia się wyrażenie – Do siego roku! – jest to staropolskie pozdrowienie, które w dosłownym tłumaczeniu oznacza – do tego roku. Inaczej – obyśmy dożyli tego roku. Staropolski zaimek „si”, odmieniany w dopełniaczu brzmi właśnie – siego.

Staropolski zwyczaj zakładał także, że Nowy Rok powinniśmy powitać hucznie. Północy towarzyszył więc huk wystrzałów broni palnej, rusznic, a także strzelanie z bicza. Wierzono, że w ten sposób wypędzi się Stary Rok na dobre, a przywita Nowy, lepszy. Co ciekawe, na Kaszubach wypędzano go hałasującymi klekotkami.

Oprócz tego nie można było zapomnieć o nakręceniu zegara, tak aby w nadchodzącym roku dla nikogo się nie zatrzymał. Wtedy też najstarszy z rodu otwierał drzwi, bądź okno, aby jak najszybciej wpuścić noworocznego ducha do środka. Na Podhalu z kolei, koniecznie trzeba było przemyć twarz wodą, w której była zatopiona moneta. Wróżyło to finansowe powodzenie. Na Podkarpaciu monet nie myli, ale wkładali je do kieszeni i  o północy mocno pobrzękiwali, aby „pieniądz rodził pieniądz”. Tradycja różniła się nieco między województwami, jednak cel był ten sam – wróżba obfitości.

Tej nocy nie zapominano także o  niezamężnych pannach. Dla nich przełom roku był szczególnie istotny. Wraz z wybiciem północy podbiegały do płotu i chwytały za kołki, które miały symbolizować przyszłego męża. Jaki kołek, taki mąż – mówiono przed laty, więc każda panna starała się wybrać najbardziej efektowną część płotu. Wysoki kołek oznaczał wysokiego męża, gruby – słusznej postury, i tak dalej… Oprócz tego, można było także pobiec do pobliskiego strumienia, po garść kamieni. Parzysta liczba znaczyła szybkie zamążpójście, nieparzysta – w najbliższym roku ślubu nie będzie.

Mimo, że staropolskie zwyczaje są już w większości zapomniane, to nadal w niektórych rejonach Polski są kultywowane i nadal wierzy się w ich moc.

Napisane przez: Sylwia Wityńska

Oceń

0%
Zazwalaj na powiadomienia OK Nie dziękuję